KATECHIZM KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO
Wierzę w ... ?
Katecheza 53.
Agonia w Getsemani
1. Największy lęk człowiek
przeżywa na myśl o śmierci. Lęk przed śmiercią i sama śmierć są dla niego
wyzwaniem, a także największą próbą wiary. W tej trudnej chwili najistotniejsze
jest, w kim szukamy umocnienia. Także Jezus musiał zmierzyć się z
niebezpieczeństwem śmierci, strasznej agonii i męki. Działo się to w ogrodzie
oliwnym, zwanym po hebrajsku Getsemani, położonym na zboczu Góry Oliwnej za
potokiem Cedron. Miejsce agonii i ogród były czczone od pierwszych wieków
chrześcijaństwa. Wzniesiono tam świątynię. Pod jej największą kopułą znajduje
się wielki ołtarz, a przed nim skała, która według tradycji jest miejscem
pełnej trwogi modlitwy Zbawiciela przed męką.
2. Współczesna
terminologia lekarska agonią nazywa okres bezpośrednio poprzedzający śmierć,
charakteryzujący się stopniowym zanikaniem wszystkich czynności organizmu. Agonię
zaś Jezusa należy rozumieć jako czas bezpośrednio poprzedzający Jego śmierć na
krzyżu oraz cierpienia, które przeżywał w noc poprzedzającą mękę i śmierć.
Zbawiciel przeżywał w Ogrójcu mękę konania. Najistotniejszym źródłem cierpienia
było odczuwanie przez Niego ciężaru zła i grzechu całej ludzkości.
3. Katechizm
Kościoła Katolickiego naucza: „Kielich Nowego Przymierza, który Jezus uprzedził
już w czasie Ostatniej Wieczerzy, ofiarując siebie samego, przyjmuje On
następnie z rąk Ojca podczas agonii w Getsemani. Jezus staje się «posłusznym aż
do śmierci» (Flp 2,8; Hbr 5,7-8); modli się: «Ojcze mój, jeśli to możliwe,
niech Mnie ominie ten kielich...» (Mt 26,39). Wyraża On w ten sposób
przerażenie, jakie śmierć wywołuje w Jego ludzkiej naturze” (KKK 612).
Jezus w
Getsemani prowadzi dramatyczną duchową walkę. Jego ludzka wola nie walczy z
wolą Bożą, lecz zmaga się z ludzkim uczuciem lęku w poczuciu śmiertelnego
zagrożenia. Jezus w Ogrójcu broni się przed pokusą nieufności wobec woli Ojca.
Opiera się przed pójściem za odruchami swojej ludzkiej natury. Jak ciężka była
ta walka, świadczyć mogą krople krwawego potu, o których pisze Ewangelista Łukasz:
„Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię” (Łk 22,44).
Początkowo Jezus modli
się tak, jak modliłby się każdy z nas, żeby – jeśli to możliwe – ominął Go ten
kielich (por. Mt 26,39). Kiedy to nie uwalnia od lęku, Chrystus swoją trwogę
oddaje Ojcu, cały powierza się woli Boga i przyjmuje bez zastrzeżeń
przeznaczone Mu cierpienie. Całkowite oddanie i ogołocenie, osobista zgoda
na śmierć na krzyżu wyrastają z najgłębszej miłości do Ojca i posłuszeństwa
Jego zbawczej woli w stosunku do człowieka. Jezus nic nie dyktuje Ojcu. Gdy
widzi „kielich goryczy”, nie podpowiada momentu i sposobu wypełnienia Jego
woli. Postawa Syna Bożego wobec lęku, cierpienia, śmierci jest dla nas jedną z
trudniejszych lekcji. My niekiedy nie tylko chcemy uciec od woli Boga, ale też
pragniemy mieć możliwość wyboru godziny i sposobu jej wypełnienia. Jezus
pozostaje dla nas wzorem zawierzenia i zaufania Bogu aż do końca.
Czy dziękujemy Zbawicielowi za to, że dał się obarczyć naszym grzechem,
abyśmy mieli życie wieczne? Czy jesteśmy gotowi do pełnienia we wszystkim woli
naszego Ojca w niebie? Czy w chwilach lęku i cierpienia kierujemy nasz wzrok na
Jezusa przeżywającego agonię w Getsemani?
4.
Zapamiętajmy: Jezus z miłości do nas
przyjął cierpienie. Stał się posłusznym swojemu Ojcu, aż do śmierci, i to
śmierci krzyżowej (por. Flp 2,8). W chwili odczuwania lęku przed śmiercią modlił się o
spełnienie woli Bożej. Jego posłuszeństwo wobec Ojca napawa nas nadzieją i
utwierdza w przekonaniu, że w chwilach lęku, cierpienia i śmierci nie jesteśmy
sami. Jest z nami Chrystus.
S. Ernesta Zielińska